poniedziałek, 23 grudnia 2013

Historia z wąsem

Najpierw chciałem to jakoś skomentować, ale może po prostu pozwolę Wam się napawać tą fotką w spokoju.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór Fotografii Oddziału III, sygn. VI/43

Pan przedstawiony na tym zdjęciu to Henryk Stecki, czyli żyjący w latach 1823 - 1895 (mógł też umrzeć później, kiedy dokładnie, nie wiadomo) ziemianin, numizmatyk i pamiętnikarz. Na próżno szukać o nim jakichś dokładniejszych informacji w internetach, więc jeśli kogoś zaintrygowała ta postać, to zapraszam do lektury opartej na źródłach analogowych (konkretnie: PSB).
Syn powstańca listopadowego, w związku z czym jego ojciec musiał w 1832 r. udać się na emigrację, zaś niemal cały majątek jego rodziny został skonfiskowany. Na domiar złego matka umarła, gdy był jeszcze małym dzieckiem, potem wychowywany przez dziadków, ciotki i inną bliższą lub dalszą rodzinę. Z całego sporego majątku Rosjanie zostawili mu tylko majątek w Raśnikach, gdzie po osiągnięciu wieku dojrzałego mieszkał. Nie miał zamiłowania do prac gospodarskich, wolał spędzać czas na odwiedzaniu szlacheckich sąsiadów. Dla zaborcy nie chciał pracować, choć miewał propozycje pracy w administracji. Ożenił się, miał kilkoro dzieci, spędzał czas, m. in. występując w amatorskim teatrze w Żytomierzu. W pewnym momencie doszedł z żoną do wniosku, że najfajniej to będzie mieszkać w Warszawie, gdzie w 1850 r. się przeprowadził i znowu spędzał czas, ponownie skupiając się na odwiedzaniu i zapraszaniu. Wśród jego znajomych był na przykład Zygmunt Krasiński. W mieście był znany głównie z tego, że miał jedną z największych kolekcji polskich monet i medalionów (pisywał też artykuły fachowe na ten temat). Długo na miejscu nie wysiedział, udał się wraz z małżonką w podróż po Europie, potem osiadł w Petersburgu, gdzie przy okazji wygrał z państwem rosyjskim proces o zwrot skonfiskowanego majątku. Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe nie bardzo się do niego garnął, uważał bowiem że jest to "nieszczęśliwa rewolucja". Jego poglądy polityczne kształtowały się dzięki znajomości z Aleksandrem Wielopolskim czy Andrzejem Zamoyskim, przywódcą "białych", więc postawa ta nie zaskakuje.
W latach 70. skupił się na pisaniu do czasopism spirytystycznych, warszawskiego "Światła Zagrobowego" i francuskiego "Revue Spirite", gdzie popełnił krótką serię artykułów o jasnowidzeniu. W tym samym czasie wplątał się w jakiś burzliwy romans, w którego efekcie musiał sprzedać swoją drogocenną kolekcję numizmatyczną.
Pod koniec życia, w latach 90. spisał swoje wspomnienia do roku 1863 i wydał pod tytułem Wspomnienia mojej młodości. O późniejszych wydarzeniach pisać nie chciał, gdyż uznawał je za przykre i smutne. Myślę, że niniejsza fotografia pochodzi z tego lepszego okresu jego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz