poniedziałek, 30 grudnia 2013

Na bolenie zębów

Może kogoś boli ząb? Tak się składa, że znalazłem kilka starych dobrych metod na ulżenie w cierpieniu w dziele "Lekarstwa domowe dla poratowania zdrowia ludzkiego w chorobach y nagłych przypadkach z nowego zielnika zebrane (...)" z 1687 roku autorstwa Wojciecha Laktańskiego. Polecam!

Biblioteka Narodowa, sygn. SD XVII.2.1329, s. 4r


"Na bolenie zębów

Glisty ziemne w oliwie warzyć i w przeciwne ucho puszczać. Kiedy ból od zimna, Peretron [?] zwać i na zębie dzierżeć, też z nim pić. Czarnuchę warzyć a zęby płukać. Wziąć czosnku, smolnego łuczywa, kadzidła, warzyć to w winie albo w wodzie albo w occie i pić. Zagrzać wino i włożyć ałunu, na zębie dzierżeć. Wziąć czosnku główkę, stłuc, przyłożyć do końca dłoni na rękę, gdzie poczyna się łokieć. Uczyni bąble, co przestrzygnione wypuszczą złą materię."





środa, 25 grudnia 2013

Miniatury na święta

Z tej okazji, że obchodzimy Boże Narodzenie, to wrzucę kilka obrazków z Jezusem. Trafiła mi ostatnio do rąk książka z reprodukcjami ormiańskich miniatur manuskryptowych, z których szczególnie jedne mnie urzekły, bo gdy zazwyczaj Jezusa przedstawia się jako niezwykle poważną postać, tak tutaj wygląda na niepoprawnego optymistę! I to mi jakoś dobrze koresponduje z dzisiejszym dniem :)

Na górze: wjazd do Jerozolimy, na dole: obmycie stóp.
Na górze: wskrzeszenie Łazarza, na dole: wypędzenie demonów z opętanego.

Miniatury pochodzą z końca XIV wieku.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilia na bogato

Z wiadomej okazji prezentuję fragment znanej już księgi szafarskiej dworu Jana III Sobieskiego (więcej o księdze tutaj: http://oto-panoptikum.blogspot.com/2013/09/krolewskie-zarcie.html). Co wylądowało w Wigilię na stole króla, królewskiej małżonki i jego synów?

Archiwum Główne Akt Dawnych, Nabytki niedokumentowe oddziału I, sygn. 172, s. 274

"Die 24 decembris, sobota
Wigilia Bożego Narodzenia 1695
Obiad króla jegomości i collatya w Marywilu

Do stołu króla jegomości

      łosoś rosły mis                1
      karpi rosłych dwa mis       2
      szczupaków półm[isków]  9
      karpi numero 14               7
      okuni                              1
      leszczy                           2
      linów                               5
      słonych ryb                      2
      sztokfiszu                        1
      śledzi                              2
      ryżu                                1
      migdałów                         4
      34 półm[iski]
      mis 3 czeczug zamrożonych dwie

Dla królowej jejmości

      szczupaków                 3
      okuni                           1
      migdałów                     1
      N                                5

Do stołu królewiczów ichmościów

      szczupaków               5
      kar[pi] rosły[ch]           2
      karpi numero 10          5
      okuni                         1
      leszczy                      2
      linów                          2
      słonych ryb                1
      migdałów                   1
      ryżu                           1
      N                               20"

Jak widać w Wigilię post był przestrzegany, oczywiście co innego w samo Boże Narodzenie, gdzie stół aż uginał się od mięsiw. Z ciekawostek można wymienić, że tego świątecznego dnia oprócz standardowych w menu Jana III i jego współbiesiadników baranów, ozorów, prosiąt i kapłonów znaleźć też można było kopę ślimaków.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Historia z wąsem

Najpierw chciałem to jakoś skomentować, ale może po prostu pozwolę Wam się napawać tą fotką w spokoju.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór Fotografii Oddziału III, sygn. VI/43

Pan przedstawiony na tym zdjęciu to Henryk Stecki, czyli żyjący w latach 1823 - 1895 (mógł też umrzeć później, kiedy dokładnie, nie wiadomo) ziemianin, numizmatyk i pamiętnikarz. Na próżno szukać o nim jakichś dokładniejszych informacji w internetach, więc jeśli kogoś zaintrygowała ta postać, to zapraszam do lektury opartej na źródłach analogowych (konkretnie: PSB).
Syn powstańca listopadowego, w związku z czym jego ojciec musiał w 1832 r. udać się na emigrację, zaś niemal cały majątek jego rodziny został skonfiskowany. Na domiar złego matka umarła, gdy był jeszcze małym dzieckiem, potem wychowywany przez dziadków, ciotki i inną bliższą lub dalszą rodzinę. Z całego sporego majątku Rosjanie zostawili mu tylko majątek w Raśnikach, gdzie po osiągnięciu wieku dojrzałego mieszkał. Nie miał zamiłowania do prac gospodarskich, wolał spędzać czas na odwiedzaniu szlacheckich sąsiadów. Dla zaborcy nie chciał pracować, choć miewał propozycje pracy w administracji. Ożenił się, miał kilkoro dzieci, spędzał czas, m. in. występując w amatorskim teatrze w Żytomierzu. W pewnym momencie doszedł z żoną do wniosku, że najfajniej to będzie mieszkać w Warszawie, gdzie w 1850 r. się przeprowadził i znowu spędzał czas, ponownie skupiając się na odwiedzaniu i zapraszaniu. Wśród jego znajomych był na przykład Zygmunt Krasiński. W mieście był znany głównie z tego, że miał jedną z największych kolekcji polskich monet i medalionów (pisywał też artykuły fachowe na ten temat). Długo na miejscu nie wysiedział, udał się wraz z małżonką w podróż po Europie, potem osiadł w Petersburgu, gdzie przy okazji wygrał z państwem rosyjskim proces o zwrot skonfiskowanego majątku. Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe nie bardzo się do niego garnął, uważał bowiem że jest to "nieszczęśliwa rewolucja". Jego poglądy polityczne kształtowały się dzięki znajomości z Aleksandrem Wielopolskim czy Andrzejem Zamoyskim, przywódcą "białych", więc postawa ta nie zaskakuje.
W latach 70. skupił się na pisaniu do czasopism spirytystycznych, warszawskiego "Światła Zagrobowego" i francuskiego "Revue Spirite", gdzie popełnił krótką serię artykułów o jasnowidzeniu. W tym samym czasie wplątał się w jakiś burzliwy romans, w którego efekcie musiał sprzedać swoją drogocenną kolekcję numizmatyczną.
Pod koniec życia, w latach 90. spisał swoje wspomnienia do roku 1863 i wydał pod tytułem Wspomnienia mojej młodości. O późniejszych wydarzeniach pisać nie chciał, gdyż uznawał je za przykre i smutne. Myślę, że niniejsza fotografia pochodzi z tego lepszego okresu jego życia.

piątek, 20 grudnia 2013

Człek, by nie usnął nocy kilka

Weekend za pasem, przychodzi więc ten przykry okres w tygodniu, kiedy trzeba chodzić na imprezy i pić zimne piwo, albo nawet i wódkę, jeszcze zimniejszą. Trudno co robić, musimy. Jak jednak wytrzymać całą noc na nogach, i to najlepiej w dobrym nastroju? Oczywiście można przyjmować dożylnie kofeinę, można też zażywać inne środki wspomagające. Jednak wiadomo, że to niezdrowe, a czasem to i nawet nielegalne... Na szczęście z pomocą przychodzi nam nieoceniony książę Hieronim i jego zbiór porad na każdą okazję.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwiłłów - Rękopis biblioteczne, bez sygnatury

"Człek by nie usnął nocy kilka nie śpiąc: wziąć serce krucze lub nietopyrza za czapkę albo kapelusz. Póki mieć będzie pewnie nie uśnie."

Przy okazji przypominam starsze notatki z rzeczonej książeczki: sekret politycznej męczarni oraz pies by prędko do ciebie przystał.


wtorek, 17 grudnia 2013

O zimnym Jasiu

Oto wracamy do czarownic z okolic Grodziska Wielkopolskiego. Już raz pisałem o pewnej sprawie o czary, którą można znaleźć w tamtejszej "czarnej księdze" (http://oto-panoptikum.blogspot.com/2013/07/o-ciezkim-zyciu-starych-czarownic.html), teraz poczytamy, cóż takiego zarzucał sąd miasta Grodziska niejakiej Jadwidze z Porażyna w 1710 r.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Biblioteka Baworowskich, sygn. 252, s. 23

"Jadwigi z Porażyna Interrogatoria, quid benevola inquisitione et tortura ratificavit
Sub actu Iudicii banniti suprapti feria 6ta post festum exaltationis S. Crucis proxima 1710

  1. Jadwigo. Znasz że się do tego, żeś bywała na łysy górze pod borem za Jastrzębnikami ku Michorzewku przy błocie i tameś bankietu czartowskiego zażywała, tańcowała z tym diabłem Jasiem? Respondit:
  2. Znasz że się do tego, żeś się Pana Boga, którego cielcem nazwał, a Najświętszą Pannę starą babą, wyrzekła? Respondit:
  3. Znasz że się do tego, żeś z tym diabłem Jasiem przyleciawszy z łysy góry obcowała cieleśnie, któregoś czuła zimnego? Respondit: Znam.
  4. Znasz że się do tego, żeś Najświętszy Sakrament z fary w Opalenicy ukradła i siekłyście go rózgami, ażeby powietrze było, który wam PAN JEZUS mówił: „Niebaczne białogłowy, co czynicie ze mną?”, na godzinę, i tyś go też biła? Respondit: Znam.
  5. Znasz że się do tego, żeście Nowakowi w Jastrzębnikach krowy dwie, jedne czerwoną, drugą siwą, oczarowały, co pozdychały, boście nie miały co jeść na łysy górze.
  6. Znasz że się do tego, żeście w dziwaczku [?] Jegomościnym i na koniach Jegomości na łysą górę jeździły, a powoził was parobek Nowaka, Andrzej.
  7. Znasz się do tego, żeście miały proszkiem Jegomości Pana starostę śremskiego, dobrodzieja naszego, skoroby z Śląska przyjechał obsypać aby był umarł.
  8. Znasz że się do tego, żeś ten Najświętszy Sakrament w mąkę Annie Lichej włożyła, ażeby mąż jej był opuchł i umarł, z którego chleba kiedy krojono krew przenajświętsza z hostii ciekła."
Mamy więc tu serię pytań zadanych oskarżonej, która jednak chyba wiele nie powiedziała, a przyznała się tylko do dwóch przestępstw: do bicia rózgami hostii, oraz do stosunku cielesnego z diabłem, który ponownie, jak w poprzedniej przytaczanej przeze mnie sprawie, nosi szykowne imię Jaś. Uroczo.
Już w XV wieku autorzy niesławnego "Młota na czarownice" pisali, iż diabeł był odczuwany w czasie stosunku jako "zimny". Wynikało to niekomfortowe wrażenie z dosyć skomplikowanej teorii: diabeł, aby uzyskać widzialny i wyczuwalny przez ludzi kształt (w końcu był złym duchem, nie miał ciała), formował swoją widzialną dla ludzi postać poprzez zagęszczanie powietrza. "Młot na czarownice" aż do XVIII wieku był podstawowym orężem w walce z przebiegłymi służebnicami szatana, był zresztą książką dosyć popularną, więc wyobrażenia w nim zawarte były powszechne, przynajmniej wśród osób jako tako wykształconych. "Czarownice" szybko zresztą ich się miały okazje nauczyć: zadawane na torturach pytania były równocześnie jedyną słuszną odpowiedzią. 
Niestety mało kto słuchał się jednego z najważniejszych polskich prawników XVI wieku, Bartłomieja Groickiego, który pisał: "Bo wiele razów przygadza się, że drugi niecierpliwy ze strachu męki a bólu powie to, czego nigdy nie uczynił i przyzna się temu, czego nie winien; i wiele tym obyczajom niewinnych potracono".

niedziela, 15 grudnia 2013

Z okazji śniegu w Egipcie

Postanowiłem jakoś uczcić fakt, że w Kairze pierwszy raz od 112 lat spadł śnieg. Nie w kij dmuchał, takie rzeczy nie zdarzają się w końcu za często. Polecam więc lekturę okolicznościową: "Podróż do Turek y Egyptu z przydanym Dziennikiem podróży do Holandyi podczas rewolucji 1787 z francuzkiego przełożona" autorstwa nikogo innego, tylko samego Jana Potockiego. Jeśli ktoś sobie życzy poczytać, to proszę, oto link: http://polona.pl/item/1679545/2/

Wycieczki do Egiptu były zresztą już wtedy passe:

Biblioteka Narodowa, sygn. SD W.1.3750, s. 97

Oszczędza nam więc Potocki fotek z piramidą, sfinksem i wielbłądem, warto to docenić!

czwartek, 12 grudnia 2013

Jak przeżyć grudzień?

Dziś kolejna cenna porada, tym razem z XVI wiecznego traktatu pod łatwym do zapamiętania tytułem "Lekarstwa doświadczone, które zebrał uczony lekarz pana Jana Pileckiego, któremu są przydane lekarstwa końskie z cwiczeniem tego lekarza: Przydaliśmy y figury zioł rozmaitych ku lekarstwu z ziołkami dostatecznemi sprawione, teraz znowu na światło wydane." Autorem tego dzieła jest Marcin Siennik, zostało wydane w 1564 roku w Krakowie w słynnej Oficynie Łazarzowej, czyli drukarni założonej przez Ormianina Łazarza Andrysowicza.

Dzieło zawiera liczne porady zdrowotne, wbrew tytułowi raczej dla ludzi, niż koni. Między innymi jest też zestaw wierszyków, które pomagają zapamiętać jak należy postępować w kolejnych porach roku. Mamy grudzień, co powinniśmy więc robić, żeby się nie pochorować? Marcin Siennik spieszy z odpowiedzią!

Biblioteka Narodowa, sygn. SD XVI.Qu.170, s. 47

GRUDZIEŃ/DECEMBER

Grudnia głowę zakrywaj/
A z jej żyły krwie upuszczaj
Jedz z chrzanem nogi wieprzowe/
Mycie częste nie jest zdrowe.





środa, 11 grudnia 2013

Na cuchnienie z ust

Jak się odgrażałem, tak robię, przedstawiam jedno z moich znalezisk na portalu polona.pl. Rzecz bardzo pożyteczna i potrzebna, co można stwierdzić zwłaszcza o poranku w zatłoczonych środkach komunikacji. Proszę Państwa, oto sposób bardzo dobry na cuchnienie z ust!

Biblioteka Narodowa, sygn. SD XVIII.1.7109 adl., s. 47

Ten i wiele innych pożytecznych przepisów można znaleźć w dziele "Albert nowy czyli teraźnieyszy albo sekreta nowe, doświadczone i approbowane (...)" francuskiego autora o nazwisku Alletz. Na pewno jeszcze wiele jego cennych porad z tej niezwykłej publikacji przytoczę, bo warto - ponadczasowa wiedza!

Rzecz wyszła w Paryżu w roku 1770, w Polsce prawdopodobnie w 1790 w Wilnie.

wtorek, 10 grudnia 2013

A teraz coś z zupełnie innej beczki: gotycki ksenomorf!

Rzygacz, gargulec, garłacz, pluwacz, plwacz, a w tym konkretnym przypadku nawet ksenomorf. Tak, na XIV wiecznej katedrze w Paisley w Szkocji straszy kamienny Obcy. Co prawda miejscowy proboszcz twierdzi, że w latach 90. XX wieku był tu jakiś większy remont i renowacja kamieniarki...

Foto © User:Colin / Wikimedia Commons / CC-BY-SA-3.0

poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Festyn w obozie", czyli Panoptikum idzie w Polonę

Zmiany, zmiany, zmiany. Z hukiem ogłaszam, że Panoptikum podbija nowy obszar, od tej pory będą tu nie tylko dokumenty z AGAD, czego do tej pory w miarę konsekwentnie przestrzegałem, ale także znaleziska z Polony. Jest to bowiem niemal niewyczerpane (i stale się powiększające) źródło spraw dziwnych, oraz zupełnie zwyczajnych, ale jakże ciekawych. Zresztą, jak może być inaczej, skoro w jej zbiorach jest też pierwsze znane zdjęcie Panoptikum? Z czasów, gdy było ono w pełni analogowe! 

http://www.polona.pl/item/5640999/0/

Jak głosi opis, zdjęcie zostało wykonane w 1919 roku i przedstawia prawdopodobnie sytuację z obozu w La Mandria di Chivasso we Włoszech, gdzie były formowane z polskich jeńców schwytanych przez armię austro-węgierską i niemiecką oddziały wojskowe, które następnie przetransportowano do Francji i oddano pod komendę generała Hallera (może więc zdjęcie zostało zrobione tam, tego nie wiemy).


środa, 4 grudnia 2013

Ponownie o wiecznej i zawsze na porażkę skazanej wojnie z pijaństwem

Niewdzięczne to zadanie walczyć z pijaństwem, niewdzięczne i w gruncie rzeczy nadaremne. Już publikowałem instrukcję, w której pracodawca starał się powściągnąć pociąg do butelki furmana Stefana (http://oto-panoptikum.blogspot.com/2013/04/stefan-lubi-sie-napijac-czyli-dlaczego.html). Oto kolejna próba, tym razem ambitniejsza, bo dotycząca całego miasta. Izabela Branicka (z domu Poniatowska) próbowała zapanować nad barbarzyńskimi zwyczajami swoich poddanych w Białymstoku i wydała w 1771 r. następujące rozporządzenie:

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Branickich z Białegostoku, sygn. 59

"Z woli i dyspozycji Jaśnie Oświeconej Pani zalecam sławetnym cechmistrzom wszystkich cechów w Białymstoku będących, aby każdy w swoim cechu czy przez złożenie schadzki czy innym jakim jak najdostateczniejszym sposobem wszystkich majstrów i czeladź ich uwiadomił i każdego ostrzegł, iż dla powściągnienia od pijaństwa, z którego wszczynanie kłótni i inne nieprzystojności wynikają, zaszła prośba od komendy tutejszej i uczyniona jest dyspozycja, aby patrol wysłany w niedzielę i dni święte kogokolwiek czy z rzemieślników i innych obywatelów miasta, czy z ludzi dworskich zastanie po godzinie dziewiątej w wieczór w domach szynkowych, pijaństwem lub innym sposobem bawiących się trzeźwym do domów iść nakazał, a pijanych pod wartę zabierał, a to za pierwszym razem, za drugim zaś razem będąc już ostrzeżonym, aby szedł do domu choćby kto i trzeźwy w domie szynkownym bawił się, pod wartę zabrany będzie, a jako nieprzystojna jest rzecz mężczyznom pijaństwem i karczmą bawić się, tym bardziej niegodziwa i brzydka jest dla kobiet, przeto ostrzega się, iż która by z kobiet po tejże godzinie w domu szynkownym znajdowała się i przyzwoitą ich płci karę na siebie ściągnie. (...)"

Warto może dodać jeszcze, że tego typu zakazy pojawiały się w miastach polskich średnio raz do roku co najmniej od XIV wieku.

P.S. Niniejszy dokument pokazała mi koleżanka z pracy, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam i dziękuję :)