niedziela, 29 września 2013

"Sekret politycznej męczarni"

Wracamy do rękopiśmiennej książeczki księcia Hieronima Radziwiłła zawierającej przeróżne przepisy o charakterze medycznym, alchemicznym i magicznym (więcej o tym zbiorku tutaj: http://oto-panoptikum.blogspot.com/2013/06/pies-by-pretko-do-ciebie-przysta.html). Tym razem proponuję zapoznać się z magicznym zabiegiem, który pozwoli nam dopiec (dosłownie!) osobie, której nie lubimy. Niestety, wiążę się to z koniecznością wykonania pewnej nieprzyjemnej czynności, utrudnionej na dodatek w dzisiejszych czasach wynalazkiem kanalizacji, muszli klozetowej i spłuczki.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwiłłów - Rękopis biblioteczne, bez sygnatury

"Sekret politycznej męczarni przez sympatią

Wziąć ludzki pomiot tego, któremu się to chce wyrządzić, i w ogień on wrzucić. Srogą męczarnię w żywocie cierpieć będzie, nim się w wilgoć w onym [pomiocie] wypali."


Żeby nie było wątpliwości "polityczna męczarnia" to nie relacja na żywo z obrad sejmu, lecz ból tam, gdzie słońce rzadko zagląda, zaś "sympatia" nie ma tu nic wspólnego z portalem randkowym, tylko ze swoim pierwowzorem językowym, sympatheia, czyli "wspólne odczuwanie", z czego różni mądrzy ludzie ukuli termin "magia sympatyczna". I ten czar jest świetnym przykładem, na czym ona polega.

wtorek, 24 września 2013

Staropolskie kryminały, czyli o czym czytał do poduszki król Staś

O różnych mordobiciach i poważniejszych sprawach karnych zachowało się stosunkowo dużo relacji, a ponieważ są one często bardzo malowniczo opisane, więc z chęcią je tutaj przedstawiam. W tym przypadku ciekawe może być dodatkowo jeszcze to, że sprawa pobicia "towarzysza Kotuńskiego" (i co z niej wynikło) została opisana w liście Franciszka Ksawerego Branickiego, znanego targowiczanina, zdrajcy i kanalii, do króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ale list jest z 1768 r. (pisany w Samborze, dziś na Ukrainie), więc jeszcze nawet sprzed pierwszego rozbioru, nikt nie spodziewał się wtedy jakie losy czekają już całkiem niedługo Rzeczpospolitą.
Branicki, pełniący wówczas funkcje generalskie, w swoim liście donosi o wielu ważnych sprawach wojskowych, ale między innymi pisze też o pewnym zajściu, które uznał za konieczne szczegółowo opisać.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór Anny Branickiej - Materiały różnej proweniencji, sygn. 169.

"Historia z panem Dwernickim jest inaksza, jak ją donieśli w Warszawie. Treść onej jest takowa: Towarzysz Kotuński jechał do pułku z furażem na podwodzie przez wieś pana Dwernickiego. Węgrzynek wyszedł, Towarzysz go pytał: "Jak się ten szlachcic zowie?" Chłopiec mu odpowiedział: "Mój pan nie prosty szlachcic, ale Pan". Towarzysz odpowiedział: "Jechał cię kot i z panem!" Węgrzynek opowiedział to jegomości panu Dwernickiemu, a pan Dwernicki wysłał swoich ludzi, którzy raptowo tego Towarzysza wzięli i zaprowadzili do dwora. Tenże jegomość pan Dwernicki bez żadnego pytania najpierwszy dał w pysk Towarzyszowi, i kazał go wszystkim bić, tak iż był zbity. Monstrum z niego zrobili."


"Ten Towarzysz ledwo co zaszedł do pułku, jak o tym opowiedział pułkownikowi, tak jegomość pan Choiecki posłał Babasza, porucznika, Koryckiego, chorążego i dwóch Towarzystwa, ażeby się spytali jegomości pana Dwernickiego, co za przyczyna była zbicia tego Towarzysza. Babasz jak prędko wszedł do pokoju jegomości pana Dwernickiego, po uczynionym komplemencie pytał go się o przyczynę zbicia pomienionego Towarzysza, a jegomość pan Dwernicki odpowiedział: "Zaraz waszmości pan będziesz miał odpowiedź", natychmiast skoczył do drugiego pokoju, człeku kazał z fuzji strzelić, a sam z pistoletu wystrzelił do niego. Z pistoletu chybił, ale z fuzji człowiek glutami nabitej strzelił mu w twarz, kilka glutów aż się w karku oparło, i jedno mu oko wystrzelili. Ci, co byli przy nim z mieczami uciekli i dali znać pułkownikowi. Pułkownik we dwanaście koni wpadł do dworu, pana Dwernickiego nie znalazł. Ludzie, którzy tam byli zaczęli do niego strzelać, on wpadł do dworu, onych attakował i połapawszy onych kijami ich kazał obić, lecz żadnego nie zabito, ani postrzelono."

Ostatecznie zaaresztowano tylko pisarczyka (czyli sekretarza), podwładnego pana Dwernickiego, który miał być w razie rozprawy świadkiem. Jak się sprawa potoczyła raczej się nigdy nie dowiemy, bo w kolejnych listach już Branicki do niej nie wraca. W każdym razie jak widać w Rzeczpospolitej działo się sporo i biedny król Staś musiał pewnie codziennie tego typu skargi czytać albo wysłuchiwać.

czwartek, 19 września 2013

Królewskie żarcie

Spożywanie posiłków i napojów to przyjemny temat, więc będę do niego wracał często. Tym razem mam zresztą niezły pretekst, oto rozmowa (http://wiadomosci.onet.pl/prasa/krol-od-kuchni/76zck) z Jarosławem Dumanowskim, historykiem specjalizującym się w... jedzeniu. A konkretnie w kuchni staropolskiej. Bardzo zachęcam do lektury, bo profesor zna się na rzeczy, a i interesująco opowiadać też umie. Ale to nie wszystko. W wywiadzie prof. Dumanowski mówi dużo o zwyczajach żywieniowych Jana III Sobieskiego, które można współcześnie badać między innymi dzięki dokumentom z AGAD. Bardzo interesującym źródłem jest księga sporządzona w kuchni królewskiej, zarejestrowane są w niej dzień po dniu potrawy, które lądowały na stole Jana III oraz jego synów. Jest 19 września, sprawdźmy więc, co tego dnia jadł w 1695 roku król!

Archiwum Główne Akt Dawnych, Nabytki niedokumentowe oddziału I, sygn. 172, s. 92
"Die 19 7bris [septembris], poniedziałek w Wilanowie

Stół króla jegomości
mięsa                    5
cielę                      7
baran                    5
ozór wędzony        1
flaki                      1
schab i głowa        2
gęsi                      2
kaczki                   1
dróbka                  1
kur                       3
kurcząt                 2
prosię                   1
kapłon kar[mny]    1
gołębi                   1
ozór świeży           1
jarząbków para      1
cietrzew                1
N                          36

do jarzyny mięso
na smak i na rumianą
tłustość i mleczka
cynadra

Stół królewiczów ichmościów
mięsa                       3
cielęcia                    3
barana                     2
schab                       1
gęś                          1
kura                         1
kurcząt                     4
kaczki                       1
cynadry                     1
gołębi                        1
jarząbki                     1
cietrzew                    1
N                              20

na smak i na rumianą
tłustość i mleczka"

Na koniec zdradzę, że wraz z jeszcze jednym kolegą oraz z prof. Dumanowskim postanowiliśmy wydać całą tę księgę, więc jeszcze w tym roku powinna ukazać się drukiem. Będzie można do woli śledzić kulinarne zachcianki Jegomości Pana Króla.

czwartek, 5 września 2013

Warszawskie Słoiki

Ach ta Warszawa! Każdy chciałby tu mieszkać, więcej predyspozycji, wszystkiego! Albo i nie, ale tak czy owak chętni do mieszkania tutaj się znajdują, i co istotne - zawsze znajdowali. Oto dwa XVIII wieczne pergaminy poświadczające ten fakt. Pierwszy dokument (z 1767 roku) to nadanie pewnemu kupcowi z Lionu, Klaudiuszowi Antoniemu Sain, obywatelstwa warszawskiego. Musiał od tej pory płacić podatki w stolicy Polski, szkoda że nie miał szansy doczekać się karty warszawiaka :(  Drugi pergamin (1779 r.) jest poświadczeniem nazwiska i herbu angielskiego kupca mieszkającego w Warszawie, Piotra Fergusona Teppera. Ten dokument jest o tyle ciekawy, że napisany w ludzkim, powszechnie zrozumiałym języku angielskim :)


Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór dokumentów pergaminowych, sygn. 3312
Archiwum Główne Akt Dawnych, Zbiór dokumentów pergaminowych, sygn. 3323
 
Wychodzi na to, że przyjeżdżać tu zawsze chcieli niemal wszyscy, oprócz Rynkowskiego. Mała strata, krótki żal.

P. S. Obydwa dokumenty można obejrzeć w dużo większej rozdzielczości pod tymi linkami:

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:AGAD_Klaudiusz_Antoni_Sain_z_Lionu_przyjmuje_prawo_miejskie_Starej_Warszawy.jpg

oraz

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:AGAD_Dokument_potwierdzajacy,_ze_Piotr_Ferguson,_kupiec_z_Warszawy,_ma_prawo_zwac_sie_Ferguson_Tepper_i_korzystac_z_herbu.png

wtorek, 3 września 2013

Jak przysięgać, żeby przekonać?

Do rąk wpadł mi ostatnio niewielkich rozmiarów tomik z napisanym tytułem "Formy i aryngi aktów wedle dawnego prawa polskiego", który jest o tyle mylący, że znajdujące się w nim gotowe formularze na różne okazje odnoszą się raczej do prawa Wielkiego Księstwa Litewskiego - Statutu Litewskiego. Pożyteczna ta dla ówczesnych książeczka była po prostu ściągawką podającą gotowe wzorce, gdy należało dokonać jakiegoś aktu prawnego. Jedna z tych formułek jest przysięgą, jaką powinni składać Żydzi,  w sytuacji, gdy ktoś niesłusznie oskarżył ich o kradzież. Moim zdaniem bardzo przekonująca :)

Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Roskie, sygn. 110



"Rotta żydowska

My, N., przysięgamy Panu Bogu żywemu abrahamowemu izaakowemu i jakubowemu, który stworzył niebo, ziemię i wszystkie żywioły na tym świecie zioła i każdą rzecz na niebie, na ziemi, na powietrzu, na morzu i nasz żydowski zakon ustawił, iż my będąc obwinieni od jegomości pana N. o złodziejstwo i kradzież, jako nie braliśmy, a jeśli ktoś z nas brał i zapierał, bodaj by się nas Bóg zaparł w dzień straszny Sądu swego, niechaj bym się obrócił w solny słup jako Lotowa żona, niech ode mnie odpadnie wszystek dobytek mój, handle, towary, zyski i pożytki moje, niechaj wniwecz się obróci, niechaj ogniem i dymem pójdą, niechaj w popiół zniszczeją, jeżeli niesprawiedliwie przysięgam, i jeżelim niesprawiedliwy w tej przysiędze mojej, aby mnie Pan Bóg zabił, który Sodomę i Gomorę piekielnym ogniem spalił, i aby mnie Pan Bóg wyniszczył z potomstwem moim i na to przysięgam Bogu żywemu, jakom [tu powinno się wstawić imię składającego przysięgę], niechaj Pan Bóg ten mnie zatraci, który Mojżeszowi zakon dał i palcami własnemi na tablicach kamiennych zapisał, tedy jeślibym niesprawiedliwie przysięgał, to niechaj na mnie ten Bóg Stworzyciel wszech rzeczy dopuści plagi wszelkie, chorobami ciężkimi, utrapieniem i ubóstwem, i ciężką nędzą moją żonę, dzieci, potomstwo, wnuki, prawnuki i wszystkich krewnych moich w rodzaju żydowskim do czwartego pokolenia niech karze, niech żywo zgubi i wniwecz obróci, który faraona w Czerwonym Morzu starł i Żydów do ziemi obfitującej mlekiem i miodem przywiodł, jeśli tę przysięgę moją niesprawiedliwie wykonywam, aby mię Pan Bóg stłumił, aby mnie Bóg żywą karał ziemią, jako Datona i Abirona, niech mnie Pan Bóg żywo karze, jako lud wszystek izraelski, na ostatek ażeby Pan Bóg żywy do piekła z ciałem i duszą posłał na wieczne potępienie, jeśli niesprawiedliwie przysięgam."