czwartek, 9 października 2014

Nadal lepsza historia miłosna niż...

Jeśli ktoś tu niecierpliwie zagląda w oczekiwaniu na nowe wpisy, to oczywiście bardzo mi miło. Po drugie serdecznie takie osoby muszę przeprosić, bo rzeczywiście dawno już tu nic umieściłem. Co jednak nie znaczy, że nic nie piszę! A tym bardziej nie przestałem zajmować się historią. Wszystko okaże się w swoim czasie, tymczasem nawiązując do moich ostatnich fascynacji i realizując obietnicę z którejś poprzedniej notki, że zajmę się kwestią cudzołóstwa chłopów staropolskich zapraszam do lektury wzruszającej historii o miłości, zdradzie, zbrodni i karze. Wszystko to z zeznań zawartych w "Księdze czarnej złoczyńców sądu kryminalnego w Wiśniczu" z lat 1665 - 1785.

Rozprawa odbyła się 11 sierpnia 1692 roku w Wiśniczu, a dotyczyła sprawy, która zaczęła się zupełnie niewinnie. Oto Michał Gączyk, młynarz z wsi Dołuszyce, zatrudnił jako parobka swojego kuzyna Sebastiana Miaszczyka (w tekście określano tą relację jako braterską, sam Sebastian tłumaczył to tak: "On był od siostry, a ja od brata"), którym jednak zainteresowała się żona Michała Gączyka, Regina. Z wzajemnością. Ostatecznie w efekcie tego romansu Michał został zamordowany. Jak do tego doszło? Dajmy najpierw prawo głosu Reginie.

"[Sędziowie pytają:] Jako dawno z niem [to jest swoim mężem] mieszkała?
Respondit: Że lat 14. 
Quaesita, Jeżeli się jakiemi złymi uczynkami parała?
Respondit: Że nigdy, dopiero teraz, jako ten parobek, a brat nieboszczyka cioteczny po wtóre przystał do nas i ten mie namawiał ustawnie, mówiąc, że <<mam dawno apetyt na cię, nie ujdziesz mi tego, musisz mi być powolną>>. Że stało się tak przed świętym Stanisławem, czyli po świętym Stanisławie, żeśmy się dopuścili grzechu. Po tym było tego przez 4 niedziele, ale nie w każdą numero bo też czasu nie było, ale po tym kiedy go miał zabić, to mi powiedział, żebym się nie turbowała, obiecując się ze mną żenić."

Jean - Francois Millet (1814 - 1875), Kobieta w oknie
Wszystkiemu zaprzeczał Sebastian:

"Sama przyszła do mnie, a nie z mojej namowy, com jej gotów w oczy mówić. I przed tym, kiedym chorował, w izdebce leżałem, to mnie podlegała, a w ten najpierwszy raz po świętym Stanisławie, idąc spać do stodoły, poszarpnąłem ją za brzuch. Ona mi rzekła, że przyjdę ja tu zaraz do ciebie. W tychże naszych sprawach namawiała mie, abym go otruł, czego się ja wzbraniał."

Regina wyjaśniała:

"Mnie on sam namawiał, abym go otruła, mówiąc, że ja mam sposób służący u ludzi. Poszedłam ja z nim i do stodoły. Najpierwej mnie on uszczypnąwszy namówieł. Jam tylko przyszła z niem pożartować i zgrzeszeliśmy z sobą. Po tym on chodzieł z stodoły do mnie. I po śmierci raz tylko z sobąśmy zgrzeszyli."

Miaszczyk złożył obszerniejsze zeznanie, dzięki czemu dowiadujemy się trochę o tym, kiedy zaczął pracować u swojego kuzyna, a przede wszystkim jak doszło do morderstwa.

"Służyłem u niego dwie lecie, potym w Bochni rok. Znowu mie namówieł do siebie nieboszczyk. Służący u niego zachorzałem. Taż żona nieboszczyka wysługowała mu, wstawszy z choroby. Zaraz potym nagabowała mie, jam legał w stodole. Po świętym Stanisławie tego roku przyszła do mnie i popełniełem z nią grzech. Po tym kilka razy tego bywało, a że na tydzień przed śmiercią przyszła do mnie w nocy i po sprawie zasnęliśmy oboje. A wtenczaś gospodarz spał w młynicy. Dzieci poczęły płakać. Nieboszczyk usłyszał i szedszy do izby nie zastał żony. Poszedł do stodoły i zastał nas śpiący. Żonę obudzieł, a mnie nic nie rzekł. Po tym żonę dwa czyli trzy razy uderzył, mnie nic nie mówieł i nie gadał do mnie przez ten tydzień. Namawiała mie żebym nieboszczyka zabieł. Zbraniałem się, ona przecię namówieła, że nas oskarżą do dworu. Nie ujdziemy kary i mówieła, że się z sobą postanowiemy. Sprawię ja to u pana, boś dobry rzemieślnik. Każe i pozwoli nam pan. Jam jej dawszy się uwieść zasadziełem się w młynicy z kijem. Potym nieboszczyk przyszedł spać. Skoro zasnął uderzyłem go dwa razy. Nieboszczyk się porwał i uchwycieł mi kij. Ja puściwszy go, wyszedłem drzwiami, a siekiera była w ścianie. Znowu coś mie podleciało. Wziąwszy siekierę, wróciełem się. Nieboszczyk siedział. Uderzyłem go kilka razy, a że pod koli wleciał. Sama nie spała, tylko słuchała tego w izdebce. Po tym przyszła do mnie do młynice i obłapieła mnie podziękowawszy, żem go zabieł. Po tym wziąłem go na się, a żona za nogi i zanieśliśmy go na drogę, żeby rozumieli, że go zabito idącego na kiermasz do Trzciany. I jam szukał go na koniu z drugim bratem, lubom go zabieł, czyniąc to żebym uszedł suspicjej. A nazajutrz w zabiciu gorzałki mi przyniosła z Bochnie z śliw i kazała mi wypić, żebym się nie urazieł i lubobym mógł wytrwać, bo i na pogrzebie dobrowolnie byłem. Nie mogłem żadnym sposobem."

Fragment obrazu Adriaena Brouwera (1605 - 1638)

W pewnych punktach oba zeznania się zgadzają, jednak żadna ze stron nie chciała się przyznać do zainicjowania romansu, a tym bardziej planu morderstwa. Nawet kiedy feralną parę postawiono przed sobą "aby sobie prawdę w oczy mówieli", żadne nie ustąpiło.

Sędziowie podumali i ostatecznie stwierdzili tak:

"Stosując się Sąd nasz Miejski Wiśnicki do prawa na morderców i zabójców ludzi niewinnych na takowych opisanego, czynieł inquizycją po trzykroć z Sebastianem Miaszczykiem, jako z tym, który in hoc casu criminis wzięty beł do więzienia zamku naszego wiśnickiego, który jako in prima inquisitione revelavit, przyznał się do tego zabójstwa brata swego umyślnego, tak in secunda et tertia, iż rabował hoc enormi facinore. Zaczym lubo racją tę wkłada na małżonkę nieboszczyka, a bratową swoję, że ona raz okazją beła do tego szkaradnego criminu [!] i sama go zniewoliła sobie na popełnienie grzechu cielesnego podlegającego. Jednak on bywszy mężczyzną i przy dobrej predilectiej rozumu swego, zapomniawszy przykazania Pańskiego, nie respektując naprzód na Boga i na krew swoję, tudzież na chleb braterski, zabieł, zamordował brata swego, a po śmierci jako z jaką bestją poniewierał się wziąwszy w postronek, wlókł, ciskał o ziemię".

Karę dla Sebastiana zasądzono wyjątkowo surowa:

"Jako on trojako zgrzeszył, tak też trojako żeby pokutował z dekretu niniejszego, tak mu jest naznaczono. Naprzód ręka prawa, którą zabijał ma mu być pod pręgą ucięta, która na bramce od Bochnie powinna być przybita innym na pamiątkę. Po tym powinien być prowadzony pod szubienice. Tam mają mu być trzy pasy udarte. Trzecia, aby był żywo ćwiertowany, a jego ćwierci na szubienicy zawieszone."

Równie surowo osądzono Reginę:

"A że ta zapamiętała Regina Gączykowa w tejże okazjej zabójstwa stała się tak wielką morderczynią małżonka swego, kędy zapomniawszy przysięgi sakramentalnej do śmierci z małżonkiem uczynionej i przykazania boskiego, naprzód żyjąc z małżonkiem poczciwie sine offenso et scandalo przez kilkanaście lat, teraz na starość swoję poważyła się dopuścić cudzołóstwa jeszcze z krewnym swojem, którego sama do tego strasznego grzechu przywodzieła, chodząc do niego nocnym sposobem i podlegając go kędy in ipso facto sceleris była przez nieboszczyka zastana i o to konfundowana, której konfuzjej i z tej suspiciej chcąc ujść, różnymi sugestiami namawiała tegoż Sebastiana, aby otruł brata swego, drugi raz, aby budując, drzewo na niego spuścieł, na ostatek zabić kazała i po śmierci nie mając żadnej litości wynieść w las pomogła i po zabiciu z tego złego uczynku z tymże Sebastianem cieszyła się i z nim konversowałaa przyniozszy mu wódki z oliwą, dlatego żeby się nieboszczyk nie oberwał. Za te tedy takie straszne przewinienie z dekretu naprzód ma być w Rynku na ukaranie innym małżonkom publice raz kleszczami targana na tym miejscu, kędy i Sebastyana ręka będzie ucięta, drugi raz w bramie, kędy ręka będzie przybita, trzeci raz pod szubienicami, a na ostatek na tamtymże miejscu powinna być spalona żywo."

Nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał znaleźć się w ich sytuacji, nawet biorąc pod uwagę, że wyrok "złagodzono":

"Jego Excelencja pan Starosta ustąpieł z dekretu Sebastyana pasów darcia i ćwiertowania żywo, tylko ręki ucięcia i po tym ucięcia a ćwiertowania pozwolił. Zaś samej Gączykowej tak naznaczył, aby raz szarpana była kleszczami, a potym ścięta i po zabiciu pochowana. "

W ten oto sposób grzech cudzołóstwa stał się przyczyną przedwczesnego zejścia ze świata trzech osób. A wszystko było to dawno, i niestety prawda.

Zarówno ta jak i wiele innych spraw sądowych znajduje się w wydawnictwie "ACTA NIGRA MALEFICORUM WISNICIAE (1665–1785) KSIĘGA CZARNA ZŁOCZYŃCÓW SĄDU KRYMINALNEGO W WIŚNICZU (1665–1785)" wydanym i opracowanym przez Wacława Uruszczaka. Co najważniejsze: rzecz jest dostępna do legalnego, darmowego pobrania w formacie PDF pod tym linkiem, do czego oczywiście gorąco zachęcam:

http://fidkar.wbp.krakow.pl/fidkar/temp/poczekalnia/ap_kr_2011/pdf/czarna_ksiega.pdf







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz