wtorek, 15 lipca 2014

Poznać przyszłość, przeszłość i teraźniejszość. Za niewielką opłatą.

Całkiem niedawno prezentowałem postać Franka Kluskiego, którego niezwykłe moce spirytystyczne doczekały się obszernego opracowania prawie-naukowego (http://oto-panoptikum.blogspot.com/2014/06/duchy-nazisci-i-kluski.html). Kluski był w gruncie rzeczy porządnym gościem i chyba naprawdę wierzył, że może kontaktować się z zaświatami. Jakkolwiek było, za swoje seanse nie brał nawet grosza. W okresie międzywojennym działała jednak też cała rzesza osób o innych umiejętnościach paranormalnych, osób potrafiących ponoć przewidzieć przyszłość albo odkryć to, co ukryte. I potrafili się z tego procederu utrzymać.

Zachowało się nieco afiszy zachęcających do skorzystania z niezwykłych mocy, jakie ponoć posiadali owi przeróżni wróżbici. Część z nich była całkowicie anonimowa, inni reklamowali się nazwiskiem bądź pseudonimem "artystycznym". Niektórzy byli na tyle słynni, że można o nich znaleźć trochę więcej informacji i dzisiaj.

Nieodłączną częścią fachu wszelkiej maści chiromantów było podróżowanie. Nawet ci, którzy mieli swoje stałe siedziby odwiedzali różne polskie miasta, nie raz też zdarzyło się, że jakieś zagraniczne medium zaszczycało swoją wizytą Wilno, Łomżę czy Łuków. 

http://polona.pl/item/14085179/0/
http://polona.pl/item/14085201/0/
http://polona.pl/item/14085291/0/
http://polona.pl/item/14085258/0/

Afisze prześcigały się w superlatywach, według nich sława danego mistrza tajemnej wiedzy obejmowała kraj, nie raz przekraczała granice, w przypadkach ekstremalnych rozniosła się po całym wszechświecie. A to, trzeba przyznać, już pewien wyczyn.

Pośród owych niezwykłych fachowców szczególną uwagę zwraca dwóch. Boss Herrardi być może rzeczywiście był obcokrajowcem, w każdym razie na pewno działał w Polsce w 1939 roku i potrafił pomóc petentowi zarówno będąc w transie, jak i na jawie.

http://polona.pl/item/14085261/0/
http://polona.pl/item/14085219/0/

Częste na afiszach zapewnienia o dyskrecji podczas odwiedzin u wróżbity świadczą chyba, że jednak nie wszyscy traktowali poważnie tych wybitnych mistrzów, skoro można się było wstydzić kontaktów z nimi...

Postacią, o której udało mi się zgromadzić najwięcej informacji jest Wacław Pyffello, astrolog - chiromanta. Urodził się na Powiślu i po rodzicach odziedziczył dosyć mało romantyczne i egzotyczne nazwisko Pyfel. Sam twierdził, że był "najpopularniejszy w Warszawie od 1905 roku", pewność możemy mieć jedynie, co do 1927 roku (z którego pochodzi poniższy plakat) i lat następnych.

http://polona.pl/item/14085305/0/

Swoich petentów przyjmował przy ulicy Bednarskiej, w budynku nr 17, i rzeczywiście był jak się wydaje bardzo popularny. Pyffello to zresztą nie byle wróżbita, ale także autor dzieł takich jak: "Poznaj siebie i innych: samouczek chirozofii: badanie na dłoni pagórków, linii, figór, znaków i.t.p." (Lublin, 1919), "Twarz - zwierciadło duszy: poznaj siebie i innych: samouczek fizjonomiki: 200 typów i 359 objaśnień" (Warszawa, 1925) czy "Tajemnice z Księgi Duchów: droga do szczęścia i powodzenia" (Warszawa, 1929).
Aktywny w okresie międzywojennym jako autor i praktyk zdobył sporą sławę, choć chyba nie wszyscy go lubili. W IKaCu z 1932 roku możemy przeczytać takie oto sensacyjne doniesienie: 

"Do czego służył gabinet mistrza białej i czarnej magji, Pyfella

Z Warszawy donosi (J): Wśród mieszkańców stolicy, a zwłaszcza Powiśla, znane jest nazwisko niejakiego „Pyfello“ Wacława, chiromanty,  wróżbiarza, który swój gabinet miał przy ul. Bednarskiej 17. Klientkami Pyfella były przeważnie kobiety. Pyfello uprawiał swój proceder w ten sposób, iż przy pomocy jakichś wypróbowanych sztuczek i sugestyj potrafił wiele ze swych klientek uczynić sobie powolnemi.

Pod pozorem chiromancji i wróżbiarstwa w „gabinecie" chiromanty działy się niekiedy sceny iście bachiczne. Pyfello proceder swój wyzyskiwał dla celów erotycznych. Kilka klientek chiromanty, oburzonych zachowaniem się Pyfella, złożyły doniesienie w urzędzie śledczym. Władze roztoczyły nadzór nad „działalnością" Pyfella." (cytat za: http://retroreporter.pl).


Trzeba szybko sprostować, że powyższy artykulik pochodzi z wydania prima aprilisowego i wszystko wskazuje na to, że to tylko bardzo brzydki dowcip, za który w dzisiejszych czasach można by zdrowo beknąć.   

Renoma Pyffella była chyba niepodważalna, nawet w czasie okupacji prowadził swoją działalność, o czym świadczą kolejne afisze.

http://polona.pl/item/14085278/0/
 
http://polona.pl/item/14085279/0/

Pyffello najwyraźniej nie brzydził się współpracować z okupantem, a bogata szata graficzna jego reklam wskazuje, że raczej mu się powodziło. Co nie dziwi, w tak ciężkich czasach ludzie chwytali się zapewne wszystkiego, co mogło dodać im odrobinę nadziei i otuchy.

Z okresem okupacji wiąże się ciekawy epizod dotyczący Marii Antoniny Bonieckiej. Przed wojną była zasłużoną pedagog kształcącą m. in. nieletnie przestępczynie i uczącą w szkołach dla dorosłych, piszącą także poważne artykuły na temat psychologii i psychopatologii. W 1942 r. została zaprzysiężona w AK i tak zaczęła się jej działalność pod pseudonimem "Henryka" oraz... "Pyffello". Wynikało to zapewne z faktu, iż mieszkała w dokładnie tej samej kamienicy, w której mieściła się siedziba chiromanty, czyli pod adresem Bednarska 17. Mieszczące się tam swoje mieszkanie udostępniała do zebrań konspiracyjnych (więcej informacji o Marii Bonieckiej można znaleźć tutaj: http://mab.budzynowski.info/polski/biografia?rev=1276992705).

Kamienica przy Bednarskiej, świadek tylu niezwykłych wydarzeń, w 1932 r. wyglądała tak:


       http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/25531/

Jak głosi napis na zdjęciu: "Warszawa. Ulica Bednarska 17. Widoczny dom, gdzie mieszka grafolog Wacław Pyffello.". Pochodzi ono z archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego, a zrobiono je w tym samym roku, w którym pojawił się w tym czasopiśmie ów nieprzychylny Pyffellowi artykuł.

Pyffello kontynuował swoją działalność także po wojnie, jeszcze w 1950 roku wspomina o nim demaskatorski tekst z "Życia Radomskiego" (1950, nr 23, s. 4, dostępny na http://bc.mbpradom.pl) pt.: "Tego nie przewidzieli jasnowidze. Czarny dzień - czarnej magii". Pośród kilku innych, jak twierdzi autor, oszustów, mowa jest też o Wacławie Pyffello:

"Nie byłoby pełnego obrazu, gdybyśmy do tej łobuzerskiej plejady nie dołączyli szumnie ongiś reklamowanego  Wacława Pyffello - inaczej Wacka Pyfla, urodzonego na Powiślu. Późnym wieczorem przybyliśmy do Milanówka, gdzie stary, kuty na cztery nogi oszust, prowadzi swą "kancelarię". Zastaliśmy go nad stołem zasypanym listami - zajmuje się tylko odgadywaniem przeszłości na podstawie korespondencji. Zażywny, czerstwy czarnoksiężnik, z nosem ślicznie kwitnącym - prowadzi interes bardzo systematycznie. Listy są odnotowywane i załatwiane według kolejności i utartych szablonów. Stary rutyniarz z najzimniejszą krwią wysyła prawie identyczne listy do swych klientów. Robota prosta i nieskomplikowana - dająca świetne dochody (oczywiście nie wszystkie ujawnione). Pytania w tych listach są najróżniejsze. Oto na przykład Genowefa Wiórek zapytuje, kto jej ukradł gęś. Danuta Brzeznicka z Radomia interesuje się, jaki jest "jej kamień". A Pyffello wie wszystko... i ratuje swą opinię jasnowidza - mówiąc "miałem dziś zły sen i się sprawdził".

Nie da się ukryć, że Wacek Pyfel była to niezwykła postać - człowiek przedsiębiorczy i elastyczny, potrafiący poradzić sobie w każdych okolicznościach. Oszust czy nie, nie można mu odmówić pewnych talentów, choć może niekoniecznie paranormalnych. Poza tym nie każdy zostaje uwieczniony... w operetce. W polskiej adaptacji libretta utworu "Czarodziej znad Nilu"  (premiera: 1956, Łódź) ów tytułowy czarodziej nosi imię nie inne, tylko Pyffello.


Z Powiśla nad Nil? Długa droga, ciekawa kariera.

2 komentarze:

  1. Trafiłem na ten tekst szukając informacji o Pyfello. Mam jeszcze taką uwagę: Znalazłem jeszcze ślady jego dzialanlości z lat 1956, 57 i 58. W Sztandarze Młodych. Raz przedstawiał się tam jeszcze jako profesor literatury i przedstawiał prognozy na przyszły rok. Na jego cześć nazwano też automat do przepowiadania pogody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za uzupełnienia, cieszę się też, że ktoś tu trafił. Pyffello to interesująca postać, która zasługuje na pewno na jakieś szersze opracowanie, mam nadzieje, że kiedyś ktoś tym się zajmie :)

      Usuń