środa, 10 lipca 2013

O ciężkim życiu starych czarownic

W Polsce polowania na czarownice nie osiągnęły nigdy takiego rozmachu i skali, jak w bardziej cywilizowanych częściach Europy, niemniej do nich dochodziło, zwłaszcza często pod koniec XVII i na początku XVIII wieku. Oto zeznania niejakiej Wiśniewskiej z 1707 roku (w Grodzisku Wielkopolskim), która co prawda dobrowolnie powiedziała, że jest czarownicą i ma kontakty z diabłem, jednak na wszelki wypadek wzięto ją jeszcze na tortury. Trudno powiedzieć, na ile te zeznania to wymysł jej umysłu, a na ile sędziów zadających pytania (i sugerujących rzecz jasna odpowiedzi), w każdym razie jest co poczytać.

Archiwum Główne Akt Dawnych, Varia archiwalne z biblioteki Baworowskich, sygn. 252, s 8.


"Kryminał w Grodzisku Wiśniewskiej
Actum Grodzisci sabbatho ante festum sanctis Simonis et Iude Apostolis
proximis Anno Domini 1707

(...)

In tercia inscriptione voluntaria negavit hoc totum. Tandem vesperi die dominico ante torturae interrogata [zeznania przed torturami]: „jeżeli się do tego przyznajesz coś przed nami zeznała”. Respondit: „Znam. A to takim sposobem. Szłam do Ptaszkowa, tam mi zastąpił drogę ten Jaś, czart. Począł się krasić do mnie i mówił mi: "poczekam cię aż pójdziesz nazad". Któregom zastała w krzewinie i poszedł do [?]. W dom tam na łóżku się wedle mnie położył i obcował ze mną, a tam raz [?] zrzucił mnie z góry z gorzałką i stłukł mi ją, a to dlatego żem nie szła doma bom z gorzałką chodziła po wsiach. Dopiero to dwielecie czarownicą [jestem], bom to uczynieła z biedy i cielesności. Uciekał przede mną kiedym miała szkaplerz na sobie, musiałam go zdjąć, ale się brzydzieł mną żem stara, mówieł mi: "jebał cię pies stara ty babo, dostanę ja sobie młodszej". I nosieł mnie kiedy na łysą górę na Krybanie i odnosił, jenom to [?] cztery razy była, a piąty ze Szpitala. Szeroką nazywał Najświętszą Pannę, psie rury [czyli kości] na łysej górze lichtarze były, i kiedy obcował ze mną tedy był zimny. Ma rogi, brzydki, w kusej sukni, w trzewikach i w pączoszkach czarnych, ma magierkę. Te bywały na łysej górze: Czarnoska ze Cmentarza przy młynie mieszkająca, Podeszwina, Jasińska z Córką. Obiecywał mi pieniędzy dawać, ale zełgał.

In torturis haec omnia ratificavit prodeado et ratificando hac Proclamatae [na torturach wszystko potwierdziła i oskarżyła o czarostwo jeszcze kolejne kobiety]: Czarnoską, Podeszwinę, Jasińską z córką, Tarczeszczankę Jagienkę, starą bednarkę z Ptaszkowskiej ulicy jedyną, i Jadwigę Kasperczankę. Kura z sobą przynosiła, pucharki dwa do picia, w dudy grał chłop z Żnina stary, brodę ma białą w kożuchu i w Młyniewie też grywał, i ta Pani Czarnoska dała mi trąbę [?] mówiąc mi „proś Pana Boga co mnie pocieszy” bo się bardzo bała."

P. S. Przepraszam za sporą liczbę znaków zapytania, ale to pojedyncze wyrazy, które trudno mi było rozczytać, bo tekst jest dosyć nabazgrany. Braki te jednak nie utrudniają zrozumienia tekstu, więc się czuję rozgrzeszony ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz